Jeszcze nie tak dawno temu zegary z kukułką wydawały się być przeżytkiem. I nagle okazuje się: dziś taki zegar jest modnym elementem wnętrza!
Gdzie jest kukułcze gniazdo??
W niemieckim Schwarzwaldzie. To właśnie tam, w połowie XVIII wieku, powstały pierwsze mówiące zegary. Klasyczny domek z kukułką "w krainie pochodzenia" – Nie chata, a schronisko w jednej z trzech wersji: szwarcwaldzkiej, szwajcarskiej lub bawarskiej. W zestawie są szpilki w kształcie świerkowych szyszek i oczywiście sam mały ptaszek, który wita nadejście godziny. Jego "coo-coo-coo" – wynik działania całego zestawu miechów i gwizdków; im są większe, tym głośniejsze jest ich kwilenie. Odpowiednio, dom jest większy – wszystkie te urządzenia muszą się gdzieś zmieścić.
Kontynuacja opowieści. Z czasem niemieccy rzemieślnicy nie mieli dość kukułki i w kolejnych domach instalowano mechaniczne kukły, które w określonych godzinach odgrywają prawdziwe przedstawienia z muzyką. W ten sposób w zegarku pojawił się kolejny ruch – muzyczny wałek.
kształt domu. Stała się bardziej uniwersalna: oprócz trzech typów chalet i starej Polskaej chaty, wystrój może być dowolny aż do awangardy. Najbardziej niesamowite kształty "domków i najbardziej odważne schematy kolorystyczne.
Na zdjęciu: zegar Coco firmy Diamantini & Domeniconi.
Dostosowane do upływu czasu
Materiał. W większości przypadków zegary z kukułką nadal zachowują swój tradycyjny wygląd. Ale pewne rzeczy się zmieniły. Dziś na przykład można kupić mówiące zegary wykonane nie tylko z drewna, ale także z bambusa i plastiku (hello from China ).
Szczegóły. W przypadku dobrych zegarków, nadal są one wykonywane ręcznie. Mechanizm jest wciąż ten sam: futro, wałek, system przeciwwag. Jednak pewne usprawnienia zostały wprowadzone. W dzisiejszych czasach można na przykład "wyłączyć" kukułkę, żeby nie przeszkadzał. Dla tych, którzy nie chcą codziennie ciągnąć żeliwnych prętów ( tak nawija się zegar mówiący Im cięższe pręty, tym mniej można to zrobić ) jest zegar z ośmiodniową rezerwą mocy. Inaczej Wszystko po staremu: małe gruchanie ptaszka i przytulny dom. Tak jak wtedy, gdy byłam dzieckiem, u babci.
Czy „Powrót kukułki” to powieść, która wciągnie czytelnika od pierwszej strony? Czy warto się z nią zapoznać i odkryć tajemnice ukryte w tej historii?